Rower Wrzosowy
Stoisz we wrzosach, świat brzęczy i bzyczy, słońce świeci, powietrze pachnie miodem. Niesamowite wrażenie :)
Przez schludne wioski, wśród architektonicznych perełek prowincji kręciliśmy sobie przez cały dzień, a gdy zapadał zmrok babcia siadła przy studni i popatrzyła na drogę. W wiosce Łemków dziwny język w krzakach, a potem głośne beknięcie :) Oto życie w całej krasie. Łatwe do dotknięcia, gdy podróżujesz Rowerem ... Wrzosowym :)
2 000 km Razem!!
Niby niedużo. Niby niemało.
Ale weźcie pod uwagę, że Razem :)
Kolejny rekord za nami. Dziękujemy :)
200 km i 1 dzień
Pierwszy Integracyjny Rajd 200 km i 1 Dzień został zakończony! Otwieramy ekskluzywny Klub 200!
Wystartowaliśmy z Kędzierzyna-Koźla ok. 8.20., przez okolice Góry Św. Anny (przemiłe pagórki i mnóstwo kapliczek, pozdrawiamy pielgrzymów...) do Jeziora Turawskiego, gdzie odbyliśmy przemiły piknik. Potem skokami przez Bory Stobrawskie drogami wśród lasów, bokiem o Brzeg Opolski do Oławy i już byliśmy we Wro. Dwusetny kilometr osiągnęliśmy ok. 23.40.W tym momencie jazda została wstrzymana i na drodze rozpoczęła się feta. Prawie jak sylwester z bidonem ;)
Było słońce, błękit i dla fantazji ulewa, którą przeczekaliśmy we włosko-śląskiej restauracji Enzo w Murowie (hehehe, Enzo to nie homar... polecamy knajpę) oraz fantastyczna burza. Przez ten 1 dzień mieliśmy niespodzianki pogodowe i zwyczajowe, ale zgodnie z zamierzeniem wszyscy ukończyli rajd. Wielki szacun! Bo chyba nie wiecie, co znaczy przejechać 200 km na rękach... albo z gorączką :)
Dla ciekawskich kilka danych statystycznych:
- dystans 211 km,
- średnia prędkość 20 km/h,
- czas jazdy 10 godzin i 15 km.
Klub 200: Aga, Tadeusz, Zdzinio, Anex, Auri, Koń, Gregor i Osnuty.
Kto ma ochotę na Drugi? Może to początek pięknej tradycji? Razem można wszystko :P
Smok na Rowerze
Były smoki, smoczek i smoczyce. Był wiatr, błoto, deszcz i burza. Smoczyce na Tandemach szalały po powiecie :)
Żagiel się bielił...
Zgodnie z obietnicą był Kapitan (niektórzy twierdzą, że nawet przystojny) z rękami mocarnymi, grill z kiełbaskami, kurczakami, kaszankami, grzankami, i przystawek multum, wiatr, niebo niebieskie i biała żaglówka. Bawili się wszyscy, uczyli się wszyscy, a niektórzy po pierwszym bujaniu nerwowo mamrotali, że już nie nie nie... A potem wrócili na wodę :) Ster w ręce mas!
Jak się już raz posłucha jak wiatr żaglem łopocze... Do następnego razu :)
Jelonek.
Powitały nas krowy. Potem Karioka, zawłaszczenie kempingu nad strumieniem i ruszamy. Wśród morza, zatok, atoli żółtych kwiatów i zieloności wbijamy się na pierwszy podjazd. W Kowarach wspomnienie PRL i tęsknota za kapitalizmem. Osiągamy drogę zasadniczą. Wjazd na Okraj. Chwila przerwy :) Lecimy na Jelenkę. Droga pod górę stoi otworem. Rower, sakwy i mielimy 1:1. Po co się śpieszyć, jeszcze się człowiek zasapie, heheheehe :) Tadam! Jest góraaaa! Jedni wtargali rower, inni wjechali. Ważne, że obiad wspólny, Razem. Potem już tylko zjazd. Ulewa po drodze obudziła przepiękne światło...
Niedziela, po grillu, bilardzie pod chmurką, czas wyruszyć. Równym tempem dojeżdżamy do Świebodzic, a potem kto chętny do Wro... Z ciekawostkami, życiowymi poradami. Carpe diem. I po weekendzie...
p.s. polecamy Kariokę :) to dobry przystanek w rowerowej przygodzie, nawet kopytka są tam ładne :)
Kukułka błogosłowiona
Droga Krzyżowa, ale piękna i przyjemna. Rzeka w oddali i maleńkie domki. Tak się zaczęło. Były źródełka i czynione były rytuały. Ciepło, słonecznie. Kukułka :)
Bujaj się Pontonie!!
Fajne w pontonie jest to, że można się bujać. Falować, odbijać od niego, turlać, zjeżdżać. Można kogoś strącać wiosłem. Pchać można ponton, ślizgać, nosić. Można nim kręcić w kółko, zderzać się z innymi pontonami. Wylewać z niego wodę. Doczepić się i jako balast sobie pływać. Można na nim jeść kanapki i śpiewać piosenki. Tylko z łuku do niego lepiej nie strzelać... Na ten przykład.
Ludzie mówili, że nudno będzie. Najwyraźniej ekipy nie mieli dobranej. Albo nie wiedzieli, że ponton tyle zalet ma :)
Poznaj Projekt Wodne Szlaki i baw się Razem z nami :)
Ślęza, Twardziel i Wojtek na ostrym kole
Chmury się podniosły i wyjrzał błękit. Na początku Kamieniec Ząbkowicki i szybki skok na Stolec. Nie, nie żart. Fajna miejscowość z ciekawostkami. Nawet kozy są ciekawe, i babcie z sierpami chodzą. Potem dziewczyny rabowały dziką czereśnię. Chwilę później już błądziliśmy po polu, lesie i wąwozie, aby odnaleźć obiecane źródło Ślęzy. Prawdopodobnie je odnaleźliśmy. Tak twierdził GPS, aczkolwiek wzmiankowany w opisach granit chyba zniknął...Za to błądzenie i grzebanie w przeszłości ścigał nas nawet sam Manitou. Ha! Chwilę później odkrywaliśmy legendy i zakątki gminy Ciepłowody (chwała za ten pomysł) po drogach asfaltowych, polach, cierniowych ścieżkach i krzakach. Zgodnie z mapą szukaliśmy wjazd na wzniesienie, co iście indiańskie posiada imię - Twardziel :) Jak szaleć, to szaleć. Aaaa, no tak. Skąd Wojtek? Wojtek to ten minibohater na malutkim rowerze, który poginał jak zawodowiec między naszymi rowerzystami. Rośnie nam mistrz. Wojtek rządzi!! Wojtek to Twardziel!! Łyso Wam, że nie jeździcie? On tak codziennie, na ryby jeździ :) Do roboty!
Ka jak Kajak
Pogoda piękna, woda mokra, a kajaki kolorowe. Dziewczyny urocze w kapeluszach, panowie prawdziwi mocarze. Jak się nie bawić w takim towarzystwie? Były wyścigi, lanie z wiadra, sztorm wiosłem, suszenie, smażone rybki, noszenie, pływanie, opalanie. A na brzegu stały konie, nad głową fruwały bociany, świat się toczył wokół pięknie i leniwie, jak nurt rzeczki. Zapraszamy do kolejnej mokrej przygody :)