Ponton, czyli nie walcz z przeznaczeniem
Kwisa jest przepiękną rzeką. Czystą, z rześkim nurtem, wygodnymi łachami, nietrudnymi przeszkodami i otoczoną zielonym borem. Poza tym jest dość szeroka, co umożliwia: kręcenie się w kółko pontonem, obijanie się pontonem, płynięcie tyłem, wieszanie się na drzewach na tzw. lemura, zbieranie zieleniny na sałatkę, taplanie się w błocie, gubienie towarzyszy, itp. Generalnie wszystko, czego nie zamierzacie robić, aby wyglądać na profesjonalnego pontoniarza :) Jeśli chcesz z nami płynąć następnym Razem, to pamiętaj, że nie należy walczyć z przeznaczeniem... Ponton musi się kręcić w kółko, bo inaczej cała zabawa trwa zbyt krótko :) Zimorodki, walki na wiosła, ponton o imieniu Svijany, wyścig do Rio, przełomy, korzenie i grzybiarze, bobrowe zdobycze i bardzo dużo śmiechu :)
Na koniec tylko dodamy, że pogoda była piękna, ognisko tuż nad wodą prawie dla piratów, a większość zdjęć nie nadaje się do publikacji, bo wszyscy są mało poważni :)
Jordanów
Jest jakaś sielskość w gminie Jordanów. Ludzie sobie siedzą nas stawem razem z łabędziami. Można bezproblemowo podpompować koła, szlaki rowerowe są sympatyczne i różnorodne, jest troszkę zabytkowych ciekawostek (patrz Wieża Bismarcka), a łagodne wzgórza zaskakują rozległą panoramą. Nie ma dużego ruchu i zgiełku, można zatopić się wśród pól i łąk albo uciec do lasu :) Bardzo sympatyczna Gmina do rowerowania.
Spacer w Chmurach
Spacer w Chmurach ... jest owocowy! Jest wymiatający!
Najpierw marsz jagodożerców, potem pełny banan na twarzy, a na koniec poziomki.
Maszerowaliśmy, piliśmy czeskie piwo, zjeżdżaliśmy bobslejem, wchodziliśmy na wieże, wisieliśmy nad przepaścią, wspinaliśmy się po siatce, zjeżdżaliśmy ekstremalną zjeżdżalnią, moczyliśmy nogawki, jechaliśmy wyciągiem, walczyliśmy z barmankami, łamaliśmy lęki, podziwialiśmy madziowe grzyby, była bobova draha i skupina, cukierki, i strasznie strasznie strasznie dużo śmiechu :) 15 bohaterów w Obłokach!
bo większość zdjęć się rozszalała :)
Czereśniożercy
Rowerzyści na drzewie :) obżarliśmy się strasznie i to nie tylko czereśniami, bo skoro już mżyło, to warto było zatrzymać się na kawę, serniczek, pierożki, kluseczki śląskie, eklerki... i powoli dotoczyliśmy się do domów :) o rany, jakaż rekreacja bywa wyzywająca!!
Wieżyca
Ostatnia wiosenna sobota była już właściwie letnia. Najpierw lody i kawa. Piękne słonce, Ślęża w tle i wiatr we włosach. Popałętaliśmy się po okolicy, żeby dojechać na wielką pizzę do schroniska Wieżyca. Potem tylko zjaaaazd :)
I nagle stówka pękła dla niektórych. Nawet tandem się zatahał na przełęcz :) Można powiedzieć, że wycieczka była bardzo gastronomiczna...
Ach, jak przyjemnie!
Pamiętacie piosenkę? https://www.youtube.com/watch?v=ObugQrkS7NM
I było przyjemnie :) Może nie do końca tak filmowo, bo kajakiem można było płynąć tyłem, w poprzek, stać, trzymać się drzewa, wisieć nad jazem, ale poza tym to wszystko było sielankowo. Śliczne dziewczyny, chłopy mocarne, błękit, ważki, wodne łąki, no i kajaki ;)
Kobierzyce
Kobierzyce to gmina, którą absolutnie można polecić na rodzinne rowerowanie. Wyasfaltowane drogi, ścieżki rowerowe, zadbane wioski, w których można sobie przysiąść w tzw. miejscu rekreacyjnym. Widać, że to zamożna gmina :) I właściwie gdzie się nie obrócisz, to widzisz Ślężę. Bardzo przyjemne miejsce na rowerowy spacer.
Galeria.
Patataj Patataj
pojedziemy w piękny kraj!
Bo piękny :) Pola pełne maków i chabrów, słońce świeci, dzikie róże kwitną, skowronki śpiewają. Drogi urocze, lasy gościnne i ludzie uśmiechnięci. Za słodko? Niestety tak było. Cudowna niedziela dla małych i dużych dzieci.
Najpierw rowery i tandemy pokonały drogę do stajni Horda, aby uczestniczyć w życiu koni. Były nauki o tym, dlaczego koń ma pięć serc, przejażdżki, bańki mydlane, strzelanie z łuku, głaskanie grzywy, karmienie marchewkami, obserwacje gęsi, kaczek i kogutów, tulenie kotów, gadanie do psów, ognicho w piecu, żurek znad ognia, zwierzątkowe ciasteczka, dżokej na prawdziwym ogierze i generalnie dużo zamieszania w gospodarstwie. I głowa dwukilogramowego suma z Odry!
Potem trzeba było wracać. Na szczęście drogami i w okolicznościach równie pięknych :)
Jeśli chcecie odetchnąć od miasta, to jedźcie do Hordy pogłaskać konie. Pan Jarek zaprasza, a Halinka z Romanem opowiedzą Wam o konikach polskich :)
Bardzo Wam dziękujemy :)
Divadlo
czyli skalny teatr w Brumowskich Ścianach. Pełna niespodzianka, znakomicie przygotowane trasy, mnóstwo skałek - Wiewiórek, Wielbłądów, Kotów, Żółwi, Bram, Muszli i innych form. Nawet i huśtawka się znalazła. Był widok na Szczeliniec od zupełnie nowej strony, czeski obiad, czeski kelner i 21 km upojenia dla piechura. Kowboje na koniach! Ach ach ach!