Główna zawartość

poniedziałek, 21 sierpień 2017 19:41

Destna

Oceń ten artykuł
(2 głosów)

Z Barda do Kłodzka droga rowerowa może być co najmniej nazwana malowniczą. Pięknie zjeżdża się do letniego miasta, które może zauroczyć, bo Kłodzko zyskało w ostatnim czasie na atrakcyjności - kino na leżakach, knajpeczki z czeskim piwem, kawiarnie, tarasy, rejsy oraz liczne zabytki są godne polecenia :) Z Kłodzka momentalnie przemieszczamy się na wieś. Stary Wielisław wita nie tylko smokiem i ET. Te okolice są pełne fajnych miejsc i ciekawych podjazdów. Stamtąd rzutem na taśmę lecimy na Przełęcz Sokołowską. I o ile wcześniej było pod górę, to teraz się zaczyna walka z MTB :) Pogratulować wyznaczenia czarnego szlaku do Czech. Skrzynka czeskiego dla tego, co tam podjedzie - zwłaszcza po błocie... Zabawa przednia, nawet ciągnik tam utknął. Po tym utrapieniu nagle otwiera się Kraj Szczęśliwości i płynie się po rowerowych szlakach. W Czechach małe miasteczko, hospudki, mieszkańcy wychodzą z kuflami pod fontannę, żeby się chłodzić i chłonąć zachód słońca. Przed nami jeszcze kilka km i już siedzimy w przytulnym miejscu i gadamy do północy pod pięknym niebem wśród sosen.

Po nocy pod gwiazdami eksplorujemy Góry Orlickie szlakiem umocnień, ku Wielkiej Deszczowej. Szczyt zdobyty, bunkry objechane, wieża ujarzmiona. Szlakiem Śródsudeckim przez Długopole i Bystrzycę zmierzamy wprost do Kłodzka.

137 km w stylu MTB i szczyt Velka Destna w pamiętniku sakwiarza :)

Fotki.

czwartek, 17 sierpień 2017 18:38

Białka

Oceń ten artykuł
(3 głosów)

Z Barda do Barda, przez przełęcze, lasy, asfaltowe wężyki i szutrowe podjazdy, zapomniane wioski niczym z Alaski - najpierw na obiad do Prezesowej w Stroniu Śl. Potem chwila oddechu i kolejny atak do góry. Przy ataku następuje zemsta pizzy :) Na szczęście góra jest dłuuuuga i atak się wypocił. Niechcący już kręcimy po czeskiej stronie. Przepiękne trasy, które pamiętamy z zimowych przebieżek na nartach, prowadzą wprost do Paprseka, czyli Paproszka, na kolację. Przy okazji obserwujemy czeskie wesele, uprawiamy tańce na trawie, leżaking i teatr cieni. Uprzejmy kelner wskazuje nam pole namiotowe, czytaj stok narciarski... Może nie do końca pasuje na łóżko, ale za to niebo pełne gwiazd skłoniło nam się na karimaty. Rano ruszamy w Polskę, zdobywając Przełęcz Gierałtowską i knedliki w Travnej. Niby dwa dni, a wrażeń jakby z tygodnia się uzbierało.

Dystans: 140 km w dwa dni. Przewyższenie: 2 410 m. Typ trasy: MTB = Mam Tu Bagaż.

Fotosy.

środa, 16 sierpień 2017 17:49

Widokówka z Karkonoszy

Oceń ten artykuł
(1 głos)

Gdy człowiek się już wytarga do góry, przez las, mostki i krzaki jagód, to Karkonosze zafundują widok z pocztówki, przestrzeń, wiatr i słońce. A my dostaliśmy piękną pogodę (mżawki na koniec nie licząc), widokówki z aparatu, czeskie piwo, leżenie na trawie, jagody, grzyby i sernik. 27 km spacerem i nikt tego nie zauważył. Tak byliśmy wpatrzeni w świat. Obowiązkowa wycieczka, obowiązkowa legenda:

Źródło Laby znajduje się na wysokości 1 386 m n.p.m. Wypływa ono ze studzienki, w której zbierają się wody licznych strug spływających z zatorfionej podmokłej łąki. Na pamiątkowym kamieniu przy źródle znajduje się płaskorzeźba Jana Buchary, znawcy i miłośnika Karkonoszy. Od strony południowej na kamiennym murku umieszczono herby 24 miast, przez które przepływa Łaba. W 1684 r. źródło zostało poświęcone przez biskupa z Hradca Kralove, Jana z Telmberka. W 1864 r. źródło jeszcze raz zostało poświęcone przez księdza z Vrchlabi, ale tym razem aby nie wyschło. Z miejscem tym związane są liczne legendy o rusałkach, Duchu Gór i smoku Kraku. Smok ten grasował po polskiej (obecnie) i czeskiej stronie Karkonoszy. Mieszkał w dolinie rzeki Kamiennej, tam, gdzie dzisiaj znajduje się Czerwona Jama. Jama ta miała podziemne połączenie z miejscem, gdzie obecnie znajduje się wodospad Łaby. Bestię uśmiercił Liczyrzepa, zwany również Karkonoszem (to ten z nalepki czeskiego piwa :)). Gdy smok wygrzewał swoje cielsko u źródeł Łaby, Król Gór postanowił zablokować wylot tunelu w Czerwonej Jamie. Powrócił nad źródło Łaby i poczekał aż smok ponownie wejdzie do tunelu. Gdy znikł, przeniesioną skałą z Łabskiego Szczytu uderzył w ziemię i zatkał południowy wylot podziemnego korytarza. W ziemię uderzył z tak ogromną siłą, że w miejscu tym powstało zagłębienie zwane dzisiaj Łabskim Dołem. Na tym nie zakończyła się historia ze smokiem. Duch Gór pognał pod Czerwoną Jamę i tu dopadł bestię, która próbowała odsunąć głaz. Gdy smok wychylił łeb, Duch Gór go odciął. Jako pierwsi odcięty łeb ujrzeli mieszkańcy Szklarskiej Poręby, potem Vrchlabi. Po smoku pozostała czerwona skała będąca skamieniałym ciałem potwora. Kości, zęby i pazury zamieniły się w biały, twardy kamień, który podobno chroni przed urokami rzucanymi przez czarownice.

Foty 3.

poniedziałek, 31 lipiec 2017 21:30

Wołek

Oceń ten artykuł
(26 głosów)

Po namyśle stwierdzamy, że Wołek powinien być przechrzczony na Słonecznik :)

Relacja Wojtasa.

wtorek, 25 lipiec 2017 20:32

Macedonia I

Oceń ten artykuł
(6 głosów)

Macedonia. Kraj gór i jezior. Doskonała kuchnia. A za turystycznym parawanem? Kraj kontrastów. Kraj w kryzysie. Kraj tętniący i zaskakujący. Rowerowa wyprawa z sakwami to nie lada wyzwanie. Góry, przełęcze, doliny, jeziora, kamienie, szutry, asfaltowe drogi odcięte od świata, upał, cykady, żółwie. Turystyka dla Europejczyka i zapomniany interior. Dostaliśmy wszystko i trochę więcej. Macedonia to nie kraj dla słabych ludzi :) Rowery ujeżdżone na maxa, popękane szprychy, popękane obręcze, łapane gumy, gubione śrubki. Pod górę na ciężko, na lekko, pchając, tocząc, po drodze czy ścieżce, w 50-stopniowych upałach, myśląc tylko o Skopsko :) Oto pierwsze wspomnienie.

piątek, 30 czerwiec 2017 23:28

300

Oceń ten artykuł
(10 głosów)

Równe 300 km. Z Wrocławia prawie 160 km cały czas pod wiatr na obiad do Bolesławca. Upał i ten wiecznie ... wiatr :) Z powrotem już lżej, bo jakby z górki. Ale tutaj zaczęły się problemy :) Ciemno, temperatura spadła z 30 do 12 stopni. Kawy się chce. Tyłek boli... Wschód słońca na siodełku. Do Wro powoli zjeżdżaliśmy od 5.30. Na koniec szampan dla ostatnich upartych i do domu na śniadanie :) 300 km. 22 godziny, ale z obiadem ;) Tuż po zadaje sobie człowiek pytanie, po co ja to sobie robię. Tydzień po zadaje pytanie, czy da się więcej... :D

Specjalne podziękowania dla tych, którzy trzymali zmiany na przodzie grupy i czuwali nad mapami. Trzysta!

poniedziałek, 26 czerwiec 2017 18:16

Bóbr w kajaku

Oceń ten artykuł
(6 głosów)

Bóbr jak na razie wygrał w rankingu kajakowym. Piękna rzeka, zieleń, kaczki z kaczuszkami i mosty. Wszystko, co piękne w przygodzie dla kajakarza. Można zatonąć ... w kwiatach i zachwycie :)

A na koniec spacer po Lwówku Śląskim i wielka pizza :)

Galeria.

 

piątek, 23 czerwiec 2017 20:19

300/24

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Oto Wyzwanie 2017 RB. 300 km w 24 godziny na rowerach. Razem przez 300 km. Razem w słońcu, na wietrze, w pogodzie i niepogodzie. W bólu i radości, bo to nas zapewne czeka. Do boju. Czas rowerowych wojowników!

piątek, 23 czerwiec 2017 19:18

Gromnik na Jankesa

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Gromnik to taka mała Ślęża tylko bez grillowiska. Oddalony o 40 km od Wrocławia Biały Kościół to idealne miejsce na rozpoczęcie wycieczki. Już na peronie wita nas mapa i doskonale oznaczony szlak. Wąwozy, strumienie, dęby i sosny - piękne tereny do spacerowania, biegania i rowerowania. Poleca się na lajtową niedzielę, tzn. Sunday :) 11 sztuk Jankesów zdobyło Gromnik!

poniedziałek, 19 czerwiec 2017 19:44

Słodziak

Oceń ten artykuł
(1 głos)

65 km i lody, kawa mrożona, koktajl truskawkowo-bananowy, tiramisu, karpatka, drożdżówka, kawa, lody, obiad, napoje chłodzące. Jeszcze 20 km i toczyłyby się kulki.. Bardzo sympatyczna niedziela na słodko pośród falujących maków i pól pachnących rumiankiem :)

Słodziak, a większość Panów w grupie rowerowej, hm :)