Jesiennie się zaczęło, bo jazdą we mgle. Poratowała nas gorącą kawą i słodkimi naleśnikami Pani Jadzia z Grappy w Brzegu Dolnym, a potem już poszło... Lasy były pełne grzybów i zieloności już nasyconej. Rower w grzybach się kładło, a kanie to w plantacjach hodowały się same :)
Tylko jedna sobota, a minęliśmy:
- festyn pszczelarski w Godzięcicach, jest tam ścieżka dydaktyczna o pszczołach,
- ekomuzeum mleczarstwa,
- pierwszą w świecie cukrownia buraczana w Konarach,
- prawie dożynki w Orzeszkowie - fajni mieszkańcy tam są :)
- wiekowe kościoły,
- pałac pełen wspomnień i polskiej fantazji,
- domek na wodzie...
i w ogóle maksymalna liczba wrażeń zaliczona :)
A kto dotrwał do wieczora, to na grilla się załapał i czeskie piwo! Tadam!