Rower bez paliwa nie pojedzie. Najlepszym według koneserów RB jest pączek. Zatem, aby hołd złożyć pączkom, miastu przez wielu ukochanemu i ułagodzić wizerunek maniaków z sakwami, dokonaliśmy objazdu wrocławskich pączkarni. Pełne 29 km. Zgodnie z informacjami naukowymi - pączków nie spaliliśmy :)
Dla Wojtasa.
W mojej sakwie pączek leży.
I myśl moja ku nim bieży.
Jest okrągły, tak jak koło.
Już mi kręci się wesoło.
Myślę o nadzieniu z różą.
Ścieżki od kręcenia kurzą.
I ten słodki z wiórkiem lukier…
Toż to dla mych mięśni cukier.
Gdy zdobędę szczyt, gdzieś hen.
I pokonam dystans ten.
Nie zabierze mi go żona.
Nawet moja przełożona.
Tam nagroda czeka, wiem.
Pączek z sakwy zjem, ach, zjem.