Z cichej stacji ruszyliśmy delikatnie przez pagórki wprost na ostrą wyrypę. Podjazd na granicę polsko-czeską, gdzie stoi bajeczna tablica Witamy Niedamirów (to nie jest nazwa rodu kuzynów Kajko i Kokosza...), to prawdziwe wyzwanie, ale opłacalne, bo widok piękny, a tuż tuż ścieżki rowerowe jak marzenie i pełna czeska infrastruktura :) Nie wiedzieć kiedy już mknęliśmy nówką asfaltówką wprost na Przełęcz Okraj. Po drodze były tarasy, malinovka, festyn Krkonosza, grał czeski band, i ekspresowy zjazd - do Polski. A po naszej stronie przeprawa przez Rudawy Janowickie, góra dół góra dół i tak do punktu 0, Janowic Wielkich :)
Piękna pogoda, zasłużona 3 i ogromna satysfakcja, że nikt nie spękał :)