Lekko musnęliśmy Stawy Milickie, dzikie ptaki i... smród kwitnącej wody. Wiele przebyliśmy urokliwych wąskich szos, wijących się między malowniczymi wioskami i pagórkami trzebnickimi. Te szosy sa stworzone dla rowerów! Ale nie było cały czas gładko. Były też wertepy piaszczyste i błotniste, po których Osnuty wyglądał jak kominiarz (całą twarz miał w piachu, i pewnie nie tylko ). Był mały piknik w plenerowych warunkach wiejskiego ośrodka kultury, niestety średnia pizza w Zawoni, co niejeden miał miał wzdęcia po niej ... Potem szukaliśmy gdzieś w krzakach mostu na Widawie :) A pogoda cud, i ludzie mili się całkiem dobrze bawili! Oto galeria!
poniedziałek, 14 lipiec 2014 23:29
Po prawicy Trzebnicy, drogi dla rowerowego woźnicy.
Napisała LAURA
Dział:
Aktualności