Był sobie chłopiec... na drezynie!

Oceń artykuł
(0 głosów)
Aurelka Aurelka laura

Będąc Razem rozmawia się o różnych sprawach. Zwykłych, głębszych, śmiesznych i sentymentalnych. Przy ognisku czy pedałując sakwa w sakwę. Okazało się, że nasz NadPrzewodnik ma do spełnienia marzenie, a zarazem przypomnienie dzieciństwa :) Od nas otrzymał prezent. Drezyliadę!

Zgodną grupą ruszyliśmy do Jugowic do Grzegorza, żeby zasiąść w drezynach, nad którymi ma pieczę. Najpierw mężczyźni musieli je wytargać na tory, obrócić, postawić, uruchomić. Uff, ile roboty (Emilko, może herbatki?). I ruszyliśmy. Po starych torach, w pięknej wiośnie, wśród Gór Sowich, z widokiem na Zamek Grodno. Stare wiadukty, stacje, słońce i miarowy stukot po szynach. Zabawa jak za dzieciaka. Zabawa w braci Dalton :) i Konia nawet mieliśmy, tylko Lucky Luke się zdewaluował :)

Jako pierwsi na szlaku mieliśmy szansę machnąć łopatą. Pompowaliśmy zgodnie i siłą mięśni pchnęliśmy drezynę jak superbohaterowie! Brak kontuzji - nie chwaląc się :)

Niestety bajka się skończyła. Na szczęście to nie wieczorynka, więc ruszyliśmy dalej. Ku szczytom! Wśród wiosny i pozostałościach po zimie wtargaliśmy się na Kalenicę, pospacerowaliśmy po stokach i wróciliśmy wprost na ognisko. Po wieczornych i nocnych pogaduchach zasnęliśmy z widokiem na Góry.

Drugi dzień już absolutnie lajtowy zakończył się puszczaniem baniek mydlanych na przełęczy, obiadem w Bełtach (bez bełta) i powolnym spacerem po słonecznych łąkach.

Wszystko przyjemnie, powolutku, ale czemu trzeba trzy dni odsypiać? He :)

Galeria.

http://www.drezyny.org/

Powrót na górę

Na naszej stronie wykorzystywane są pliki cookies. Stosujemy je w celach zapewnienia maksymalnej wygody użytkowników przy korzystaniu z naszych serwisów. Jeżeli wyrażasz zgodę na zapisywanie informacji zawartej w cookies kliknij w AKCEPTUJĘ. Jeżeli nie wyrażasz zgody - zmień ustawienia swojej przeglądarki. Więcej w naszej Polityce Prywatności ( zobacz ).

EU Cookie Directive Module Information