Wiatr w szprychach
Najpierw pół dnia pod wiatr, a potem się Ktoś ulitował i jak nas popchnęło... Kwiecień plecień. Słońce, grad i świeża zieleń. Z Malczyc przez Pole Legnickie do Mietkowa. Zgodnie z rozkładem jazdy - 90 km. Się powoli rozkręcamy :)
Latarnik
Dni coraz dłuższe. Niedługo wieczory będą cieplejsze. Czas ruszać. Zamigoczą światełka. Zadźwięczy dzwonek w mroku. Głos poniesie wspomnienie dawnych dziejów. Latarnik!
Reaktywujemy pomysł. Bo: rower jest (zaje...fajny), Wrocław jest (piękny), przewodnik jest (uroczy), no i wieczór jest (magiczny), więc:
rower+Wrocław+przewodnik+wieczór = Latarnik!
Idąc tym tropem zapraszamy Was w tym sezonie do zwiedzania po zmroku nie tylko Wrocławia. Teraz kolej na inne miasta Dolnego Śląska :)
Szukaj wycieczek w Kalendarzu.
Była zabawa!
W trakcie wiosennych porządków wypada powiedzieć, że ta zima dała nam wiele radości.
Po pierwsze.
Udało nam się pobiegać lub podreptać na nartach biegowych. Zarówno stowarzyszeniowo, jak i w ramach projektu Na Sportowo. Niektórzy pierwszy raz mieli to ustrojstwo na nogach, a niektórym już na tyle dobrze szło, że wzięli udział w Pierwszym nieoficjalnym Nocnym Rajdzie Biegowym, który zkończył się o 1 w nocy :) Zabrakło nam 4 km do 50 km. Ech... Może tej zimy...
Po drugie.
Tym Razem Izeriada miała okoliczności zimowe. Tradycyjna już coroczna impreza zakończyła się sukcesem. Schronisko nie naruszone, tylko kijek jakiś dziwny ... :)
Po trzecie.
Weszliśmy na Śnieżkę! W śniegu, w chmurach. Tylko po to, żeby cudownym zjazdem na jabłuszkach popłakać się ze śmiechu na trasie z czeskiego schroniska. To trzeba powtórzyć!!
Po czwarte.
Zima nie jest nudna :) Ze śmiechu i z wysiłku można się spocić nawet w trakcie przymrozku :) Zapraszamy na śnieg! Ale może tak później... bo teraz WIOSNA!!!
Sudeckie Szczyty 2015
Po raz kolejny ruszamy w góry, małe, duże, zielone, kamieniste. Czeka nas wiele ścieżek. Tym Razem nie tylko pociąga nas dzikość szlaków, ale również tajemnicze obiekty i atrakcje turystyczne obok... Polecamy ;)
Ping Pong
Wkręciliśmy się w Wiosnę. Na małej sobotniej przejażdżce były ślady po bobrach, latające chmury i zapach czosnku niedźwiedziego. Nie zmoczył nas deszcz i wręcz wzorcowo przejechaliśmy 59 km - plan był na 60 ... niespodzianka :) Polami, lasami, wioskami, mimo to mało błota nawieźliśmy. A na deser stół pingpongowy w środku lasu, pośród kwiatów, z widokiem na pole. Ciekawe, kto tam bywa?