Główna zawartość

środa, 22 lipiec 2015 19:30

HVALA!!

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

WRÓCILIŚMY!!

OPALENI, MOCNI, NIEPOKONANI!!

Zdobyliśmy przełęcze i wybrzeże Adriatyku. W temperaturach ponad 50 stopni C i z rowerami o wadze 50 kg. Już wkrótce więcej informacji. Na razie powiemy, że Hvala to dziękuję, które otworzy Wam serca Czarnogórców :)

środa, 22 lipiec 2015 19:08

!!UWAGA!! ŚCIANA WSCHODNIA!!

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Nastąpiła zmiana w planach. Ze względu na brak połączeń PKP wyprawa ścianą wschodnią została poszerzona o powrót przez polski kraj do Wro. Również skład ze względu na poziom i czas jazdy został okrojony... Męskie granie, męska wyprawa. Grupa została zamknięta. I ma duuuużo testosteronu. Mocne tempo i wiele samodzielności to wytyczne tej wyprawy.

KALENDARZ

środa, 22 lipiec 2015 18:58

Sówka-O-Sówka

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Pogoda dopisała… aż za bardzo, było 35 st. C w cieniu. Ale my jesteśmy twardzi i nie daliśmy się upałom. Zdobyliśmy Włodzicką Górę, na której szczycie znajdują się resztki wieży widokowej, podreptaliśmy przez lasy i pola do sennej Sierpnicy, a potem weszliśmy dla ochłody w podziemia Osówki. Było ekstremalnie!!

Galeria

poniedziałek, 29 czerwiec 2015 22:23

Wielkie W

Oceń ten artykuł
(1 głos)

W jak Wakacje. W jak Wyzwanie.

RB rusza ponownie na Bałkany. Tym Razem Czarnogóra i misja Czarny Rower.

Góry i ciepłe morze. W zasięgu jednego machnięcia pedałami. Gotowi na podjazd do najwyżej położonego miasta w Czarnogórze i zwiedzenia lasów pierwotnych w starej puszczy? Gotowi na Wyzwanie?

Każdy może być Zdobywcą :) Do zobaczenia :)

Popatrzcie, jak się bawiliśmy w Rumunii w 2014. 

Część pierwsza. Maramuresz.
Cześć druga. Bukowina.
Część trzecia. TRANSALPINA.

poniedziałek, 29 czerwiec 2015 21:58

TRANSALPINA

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

TransAlpina. Jak dotąd nasz najdłuższy podjazd, największe przewyższenie, najwyższy punkt. W jeden dzień. Razem :) Start z 300 m n.p.m., wjazd na przełęcz 1720 m n.p.m. i nieoczekiwany zjazd na 1360 m n.p.m., żeby dokonać podjazdu na przełęcz 2140 m n.p.m. 100 km w 8 godzin. Z sakwami w zachodzącym słońcu nad Karpatami.

Zaczęło się od wielkiego bajzlu przy przygotowywaniu rowerów i obmyślaniu, co wziąć. Mieliśmy cichutką nadzieję na atak szczytowy w wersji Jurka Kukuczki, ale pakowaliśmy się na 2 dni jazdy w górę. Ruszyliśmy z Camp Aureliano. Ciap ciap, spokojnie, bo nie wiadomo, co będzie. Po drodze nam machali, robili zdjęcia, motocykliści kręcili filmy. Ekipa drogowa doganiana co 4 km przy smołowaniu dziur śmiała się jak do starych znajomych. I tak kręciliśmy. Najpierw wioskami, przy tamie, lasem, przy jeziorze, asfaltem, szutrem, dziurami. Aż do obiadu w ostatniej wiosce, do której zjechaliśmy niespodzianie. Po klopsikach stanęliśmy na drodze. Ostatnie niecałe 20 km. W górę.

Pytamy: gdzie? Nadprzewodnik: tam.

Gdzie??? No ta kulka, taaaaaam. O w mordę :)

Ostatni etap już w promieniach zachodzącego słońca, pedałowanie na dopalaczach (krówkach i iryskach). Zmęczenie, na bólu, ale... No tak. Ale poczucie jazdy na dachu świata, w niebie, w chmurach, w blasku. I ostateczne osiągnięcie celu. Małego skrawka drogi. Punktu zwrotu.

Przecież wiemy, że to tylko mała przełęcz. Co z tego. Wjechaliśmy. I nikt nam nie zabierze tego uczucia!!! Rzadzimy!! Dziwaki w odblaskach!!

Na górze zimno. Przebiórka, foty, przekąska i w dół już w mroku. Na dole małe domki z hobbitonu i luuuuz. Do rana, hehehe, bo przecież trzeba się wtargać z powrotem :)

Powrót już z rozmachem, z obiadem, wygłupami i zakupami. W "domu" uroczysta kolacja, szampan od Elka i ciężkie nogi :) Transalpina. Nasza :)

Galeria Transalpiny.

Część pierwsza. Rumunia 2014 - Maramuresz.

Cześć druga. Rumunia 2014 - Bukowina.

 

poniedziałek, 29 czerwiec 2015 20:38

Wianek

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Wianek się odbył zgodnie z harmonogramem. Mimo że dzień nie zapowiadał się słonecznie, a po drodze ze 3 razy szukaliśmy schronienia przed deszczem (pod lipą, pod sklepem z eklerkami...), to i tak wyszło słońce :) Przez piękne wzgórza wprost na podjazd na Przełęcz Walimską. Wszyscy się wtargali. Pojedynczo czy sparowani zgodnie ruszyliśmy na zasłużony obiad przez przepiękne łąki. Potem olśniewający zjazd nad Jezioro Bystrzyckie, szalona jazda przez zaporę i starymi torami kolejki wąskotorowej (puścili tam szlak MTB) Pod wieczór zjazd do domu, gdzie wiła wianki i rzucała je do falującej wody ... :)

Fotki.