Składanka
Wychodząc naprzeciw potrzebom i życzeniom Rowerzystów oraz wierząc w to, że Stowarzyszenie Razem Bezpiecznie to przede wszystkim RAZEM dla każdego - zakręconego i dopiero pretendującego rowerofila - ponownie uruchamiamy SKŁADANKĘ.
Jeśli szukasz wycieczki na małym dystansie i jednocześnie - w miarę przebytych kilometrów apetyt Ci rośnie, kieruj się wycieczkami ze Składanką w tle w kalendarzu RB. Te rajdy mają punkt startu wspólny. Trasa jest kilkuetapowa.
Pierwszy etap to mała pętla. Jeśli masz dość po wersji podstawowej, to wracasz PKP lub trasą ścieżki rowerowej (zależy od miejsca Twojego słowa "dość").
Drugi etap oznacza, że ruszasz z nami dalej... Będzie to jeszcze większa pętla albo zakończysz trasę w jakimś miłym miejscu ze stacją kolejową.
Trzeci etap lub kolejne oznaczają coraz większe dystanse i możliwość pokonania samego siebie
No to do dzieła... RAZEM!
Pierwsza składanka w 2016 to Jezierzyca. Zapraszamy!
Powiat Wrocławski na Rowerze
Powiat Wrocław i RB zaprasza Was na cykl wycieczek rowerowych po sąsiedztwie, czyli wszystkich gminach naszego powiatu. 9 gmin, 9 wycieczek i milion dobrych wrażeń. Poznamy tereny Czernicy, Długołęki, Jordanowa Śląskiego, Kątów Wrocławskich, Kobierzyc, Mietkowa, Sobótki, Siechnic i Żórawiny. Startujemy już w kwietniu, więc smarować łańcuchy, pompować koła i do dzieła :)
Sezon otwarty!
Pierwszy wiosenny rajd za nami. Ruszyliśmy z blatu i zdobyliśmy pierwsze kilometry do kolekcji. Zatem czas również wystartować z rankingiem rowerzystów.
Zapraszamy Was na rajdy rowerowe 2016!!
Śn(m)ieżka
Zimowa Śnieżka.
Sobota, 8 rano, zbiórka w ustalonym miejscu. W kameralnym gronie wesołym busem ruszamy w kierunku gór. Uciekamy z miasta w poszukiwaniu prawdziwej zimy. Nasz cel na dziś – Śnieżka, Królowa Karkonoszy, podejście od strony czeskiej (zawsze można liczyć na dobrą strawę w miejscowych hospodach) . Góra dobrze nam wszystkim znana, każdy na niej był nie raz, ale zimą… Ja nie byłam, aż do dziś.
Na miejscu okazało się, że nie tylko my mieliśmy taki pomysł na weekendowa wyprawę. Na szlaku tłumy turystów całymi rodzinami, z dziećmi, psami, na sankach, biegówkach, zjazdówkach, rakietach i ze wszystkim co może być przydatne na śniegu. My również dobrze przygotowani, w pełnym zimowym rynsztunku, uzbrojeni w „jabłuszka”, które miały nam posłużyć za transport w drodze powrotnej. Ruszyliśmy powoli w górę. Pogoda była sprzyjająca, lekki mróz sprawiał, że śnieg miło skrzypiał pod nogami, słońce nieśmiało przebijało się przez chmury, a krajobraz wokół zachwycał. Znaleźliśmy się w pięknej zimowej scenerii, otoczeni gęstą kosodrzewiną przystrojoną w białe śnieżne czapy. Krótki postój w Jelence i ruszamy dalej. Przed nami podejście zasadnicze, według znaków jakieś 1-1,5 godziny do szczytu. Ale zimą podane na szlakach czasówki nijak się mają do rzeczywistości.
Z każdym krokiem w górę chmury gęstniały, wydeptany szlak robił się coraz węższy, nogi zapadały się w zaspach i szło się coraz trudniej. Próżno było wyciągać aparat na punktach widokowych, wszędzie jak okiem sięgnąć mleko… Wspinaczka zdawała się nie mieć końca. Gdzieś w oddali majaczył zarys góry z charakterystycznym obserwatorium. Niby już niedaleko, ale jeszcze trzeba zrobić ten ostatni wysiłek, wygrzebać się z zaspy i iść dalej. Jeszcze krok, jeszcze dwa i w końcu wyczekiwany wierzchołek… już wyżej nie będzieJ A na górze ukoronowaniem naszych wysiłków był przepiękny zachód słońca, taki jakiego w mieście się nie zobaczy… Krótki odpoczynek i w drogę powrotną, aby dojść jak najdalej nim zapadnie zmrok (chociaż zimowy las nocą też ma swój urok). Powrót do hospody tym razem na nieco dłuższy odpoczynek i doładowanie energii. Ostatni odcinek wyprawy to powrót do dzieciństwa , czyli szalony zjazd na jabłuszkach do pobliskiej miejscowości. Z górki na pazurki, ze śniegiem zalepiającym oczy. Taka prosta zabawka, a ile frajdy!!
Tak się w tych Czechach zasiedzieliśmy, że mimo późnej pory ciężko było wyjechać. Nie obyło się bez przygód, a to bus nie chciał ruszyć, a to szlaban uznał, że zatrzyma nas na dłużej na czeskim parkingu. Ale dzięki naszemu wspaniałemu kierowcy cało i zdrowo dotarliśmy do domu – zmęczeni, lekko zmarznięci, ale z szerokimi uśmiechami na buziachJ Kolejne wyzwanie podjęte i zrealizowane. Na drugi dzień po zmęczeniu ani śladu, a satysfakcja ze zdobytego zimą szczytu pozostała.