Razem Bezpiecznie

Zadzwoń do nas lub napisz: 503 804 073 lub Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Kakonoska 2022

Oceń artykuł
(0 głosów)
babnia babnia www
Żyła, była, jedna Baba... na Przełęczy Karkonoskiej ????
KARKONOSKA 2022
Powodzenie wyprawy rowerowej zwykle zależy od pogody, siły mięśni czworogłowych, sprawności jednośladów. Zupełnie od czego innego zależała nasza eskapada. A mianowicie od tego, czy wsiądziemy ze swoimi rowerami do pociągu. Wsiedliśmy. No cud!
W Cieplicach dołączają do nas Krzysztof i jego dzielna (drugi raz na Karkonoskiej) córka Ula i już w pełnym sześcioosobowym składzie ruszamy. Dokładnie tą samą trasą jechałam w 2019 podczas swojego debiutu na tzw. Karkonoskiej. Jednak na skutek szoku, jaki wówczas przeżyłam na stromych podjazdach za Chybotkiem, najwyraźniej wycięłam z pamięci, że z PKP Cieplice do Chybotka też jest prawie cały czas pod górę! Pedałując, czuję, jak opuszcza mnie nadzieja, że tym razem wjadę na przełęcz na siodełku, a nie wepchnę rower przed sobą. Cztery szóste, czyli dwie trzecie ekipy (w tym oczywiście Ula) dzielnie wpedałowuje na sama górę. Ja na siodełku pokonuję jedynie te fragmenty, gdzie nachylenie wynosi ok. 7-8%. Wojtkowi wrodzona szlachetność nie pozwala zostawić mnie samej w ogonie, więc razem pchamy przed sobą swoje „rumaki”. Po półtorej godzinie z lewej strony wyłania się Odrodzenie. Ufff! Polska rowerowa mekka za/pod nami.
Ruszamy w dół, na czeską stronę. Tym razem na naszych licznikach migocze nie 5, 6 km/h, lecz 30, 40, 50. Tym szalonym pędem docieramy do Vrchlabi, gdzie w knajpce u Bohouša uzupełniamy zapasy płynów w naszych organizmach. Czas jechać dalej. W górę, w dół, w górę , w górę i wreszcie Trutnov, gdzie w równie klimatycznej knajpce, ze zjawiskową kelnerką słusznej postury, jemy obiad. W czasie posiłku krótka narada, dokąd jesteśmy w stanie dojechać, by za widoku rozbić namioty. Zapada decyzja – zgodnie z planem pchamy się do Lubawki.
Gdy zjeżdżamy z szosy do lasu, kierując się na nocleg, niebo mieni się odcieniami pomarańczy. Miejsce do spania bajkowe: łąka, las, strumień, miejsce na ognisko, ławy, stoły. Agnieszka (inaczej Nasiłka) z Wojtasem wyczarowują dwudaniową kolację na ciepło. Udekorowaną listkami bazylii! Nie ma lipy. Py-cho-ta. Tymczasem las zaczyna się jarzyć od świetlików, a nad nasze głowy nadciąga Droga Mleczna. Ognisko przyjemnie nas grzeje. Eh, siedziałoby się tak bez końca, ale w nogach mamy 101 km i 1800 m przewyższenia. Oczy same się przymykają. Wślizgujemy się namiotów, a Ula i Krzyś do hamaków.
I nagle jest 8 rano, gwiazdy ustąpiły miejsca złotej kuli. Paweł serwuje poranną kawę. Z prawdziwej kawiarki, nie ma to tamto. Na śniadanie rarytasy z sakw: jajka, wątróbka z dorsza, ryba po chorwacku i inne specjały. Za wczorajszy ekstremalny wysiłek każdy z nas otrzymuje jakże zasłużony rowerowy medal wykonany przez lokalnego artystę – Pana SUPER „Z”. Pakujemy bagaże, słońce coraz wyżej, czas zacząć kręcić. Wrocław leży niżej niż Lubawka, więc summa summarum więcej było w dół niż w górę, ale teren tak pagórkowaty, że podjazdów i tego dnia nie brakowało. Tyle że nachylenie nie przekraczało 10%, więc i ja dałam radę bez opuszczania siodełka. Gwoli uczciwości muszę odnotować, że ekipa co i rusz musiała czekać, aż dojedzie babcia Ania. W tym miejscu dziękuję wszystkim współkrętaczom za cierpliwość! Tego dnia, o zgrozo!, także na moim liczniku wyskoczyła na chwilę dwucyfrowa liczba z piątką z przodu. To było bodaj na cudownym, gładkim zjeździe do Świebodzic. Słońce grzało, ale pęd powietrza… no i ramiona czerwone jak raki. (W domu Tania mazała mnie wódką. Pomaga. Polecam).
W Skałce próbowaliśmy sforsować remontowany most. W ostatniej chwili powstrzymał nas groźny głos Wielkiego Brata: „Proszę natychmiast opuścić teren budowy”. Co było robić? W tył zwrot i heja naokoło. Niedaleko Wrocławia nastąpiła awaria – scentrowało się tylne koło w moim rowerze. Jakoś dociągnęłam do Leśnicy i Wojtek wsadził mnie do tramwaju. Wiem, trochę głupio przejechać (no dobra, trochę przepchać) przełęcz Karkonoską, a skończyć z rowerem w tramwaju… Ale co się przeżyło, to się przeżyło!
Ania H. (babAnia)
Jesteś tutaj: Home Czytelnia Relacje Kakonoska 2022

Na naszej stronie wykorzystywane są pliki cookies. Stosujemy je w celach zapewnienia maksymalnej wygody użytkowników przy korzystaniu z naszych serwisów. Jeżeli wyrażasz zgodę na zapisywanie informacji zawartej w cookies kliknij w AKCEPTUJĘ. Jeżeli nie wyrażasz zgody - zmień ustawienia swojej przeglądarki. Więcej w naszej Polityce Prywatności ( zobacz ).

EU Cookie Directive Module Information