czyli ostatnie rowerowe podrygi pod baldachimem z liści :)
Miło było spokojnie pojeździć z myślą, że jedziemy na obiad. Liście szumiały, łabędzie pływały, a pałace sobie stały. Potem były pierogi, które niektórzy jeszcze na kilogramy brali i do domu w sakwach wieźli. Tytuł najlepszych pierogów w okolicach Wrocławia został potwierdzony :) Chcecie wiedzieć gdzie takie serwują?