Opanowała nas wszechniebieskość i wszechzieloność. Góra, dół, góra, dół. Jak w bajce. Trochę czeskiej, trochę polskiej. Z knedlikami, bocianami, polami i lasami, starymi kościołami. To są momenty, dla których się jeździ na rowerze. Dla tej przestrzeni, błękitu i zieleni przechodzącymi w siebie i przez siebie. Dla zmęczenia do zadowolenia. Szczęście w pełni. W zasięgu.
Dział:
Aktualności